Fundacja Wolność i Pokój

Centrum Informacji

Kilka refleksji po obejrzeniu roboczej wersji filmu „Wołyń” Wojciecha Smarzowskiego

Mariusz Maszkiewicz

pobrane

Film Smarzowskiego udowadnia, że z takim tematem jak ludobójstwo na Wołyniu nie jest łatwo się uporać.

Mnóstwo schematów, wokół których autor krąży, ale popada z jednego błędu w drugi, z jednej kalki w drugą, z jednego stereotypu w inny. Nie mówi nam niczego nowego. Powiela to, co już wiemy od czasu komunistycznej propagandy, której szczytowym sukcesem był film „Ogniomistrz Kaleń” oraz książki Edwarda Prusa.

Wydaje mi się, że film nie spodoba się nikomu. Polakom nie spodoba się, bo za bardzo relatywizuje, Ukraińcom bo przedstawia ich w najgorszych barwach, Żydom bo nie uwypukla tego na czym wyrosło pokolenia ofiar Holokaustu. No, może Niemcy i Rosjanie będą zadowoleni. W Moskwie i Berlinie film może zdobyć nagrody na tamtejszych festiwalach. W Rosji docenią pokazanie Ukraińców jako beznadziejnych banderowców, a w Berlinie docenią za sceny z żołnierzami Wermachtu ochraniającymi polską ludność cywilną.

Scenariusz filmu „Wołyń” został skonstruowany w sposób wadliwy. Obraz liryczny miesza się z epickim. Główna bohaterka Zosia mogłaby być punktem odniesienia dla opowieści o tragedii. Jej osobista tragedia, czyli niespełniona miłość do Ukraińca (którego zabija NKWD-zista) oraz kontraktowe małżeństwo z polskim osadnikiem na Wołyniu (rodzice oddają młodziutką Zosię starszemu o ponad 20 lat wdowcowi, za 8 morg ziemi, krowę i konia) może doskonale być ilustracją skomplikowanych relacji społecznych i narodowościowych na Wołyniu. Zosia przeżywa dramat okrutnej wojny tak jak bohaterka innego filmu Smarzowskiego „Róża” (nieporównanie lepszego filmu), ale w czasie oglądania „galaktyki Wołyń” jej oczami reżyser i scenarzysta wchodzą z natrętnym i dydaktycznym przekazem epickim. I tu się film sypie. Zarówno artystycznie jak i faktograficznie. Dostajemy porcję taniej propagandy, przy której żadna z oglądających ten film stron nie może czuć się komfortowo. Jest Zosia pomagająca Żydom, są zamarkowani (w jednej scenie) Żydzi witający Armię Czerwoną, są źli Polacy (też zamarkowani) są okrutni i bezmyślni Ukraińcy, którzy mordują, zachęceni do tego przez grekokatolickiego kaznodzieję. Pozytywnym duchownym jest prawosławny (ci przeważali na Wołyniu – i tu jest jedna z wielu faktograficznych niekonsekwencji w filmie). Patriarcha Cyryl z pewnością pochwali film Smarzowskiego.

Gdybym oglądał film oczami współczesnego Ukraińca to bardzo bym się zdenerwował na reżysera i scenarzystę. Ten rodzaj zdenerwowania towarzyszył mi, gdy widziałem w niemieckim serialu „Nasze matki, nasi ojcowie” AK-owca uczestniczącego w prześladowaniu i mordowaniu Żydów. Tego typu uproszczenia i kalki są spotykane w epickich obrazach o egzotycznych krajach, dalekich od USA, produkowanych w Hollywood. Tam nikt się nie liczy z faktami, chodzi o emocje widzów i ich i kasę.

A o co chodzi Smarzowskiemu ? Doprawdy nie wiem.

Wniosek z pokazu:

Ukraińcy zostaną dzisiaj pognębieni. Na krótką chwilę. Bo w odruchu odwetu stworzą zaraz kilka jeszcze gorszych i beznadziejnych dydaktycznie produkcji o Polakach ciemiężących ukraiński lud i mordujący niewinnych chłopów na Chełmszczyźnie. Zaraz potem powstanie też (może z pomocą rosyjskich sponsorów) film o Akcji „Wisła” albo o kolonizacji na Kresach. Itd. Itd.

Na pewno na tle filmu Smarzowskiego nudnawy obraz Hofmana „Ogniem i mieczem” jawi się jako dzieło na miarę naszych czasów.

16 comments on “Kilka refleksji po obejrzeniu roboczej wersji filmu „Wołyń” Wojciecha Smarzowskiego

  1. dar
    25 lipca 2016

    Co za bzdury. „Prawosławni duchowni przeważali na Wołyniu” ?! Chyba nad rzymskokatolickimi ? I skąd tam „greckokatolicki kaznodzieja” ?

    • kniaź
      26 lipca 2016

      Oczywiście, że przeważali. Kłaniają się przedwojenne spisy mieszkańców.

      • dar
        30 lipca 2016

        A skąd niby wzięli się grekokatolicy na Wołyniu ? Grekokatolicyzm miał zakaz ekspansji poza granice Galicji. A miejscowych unitów „nawrócili” Rosjanie w 1875 roku. To jakieś bzdury.

  2. Alina
    25 lipca 2016

    Co jak, co ale film o Akcji Wisła napewno nie powstanie z pomocą Rosjan!!!

  3. Stanisław Srokowski
    25 lipca 2016

    Brednie Pan plecie. To, co Pan pisze, to typowa agitka propagandowa, które ma na celu zniechęcić do filmu, zdezorientować odbiorcę, tendencyjnie nastawić do obrazu, słowem obrzydliwa polityczna manipulacja. Tym bardziej, że film nie jest jeszcze ukończony. Reżyser i cała ekipa nad obrazem pracują. Ale nawet na tym etapie, wrażliwe ucho i mądry umysł wychwycą w tej porażającej siłą ekspresji epopei niezwykłość i wielkość dzieła, wstrząsające sceny, piękną formę i bogactwo duchowe. No, ale jeśli się ma drewniane ucho i szklane oko, a także ani ciut artystycznej wrażliwości, można takie bzdury płodzić. Zresztą, można się było spodziewać prymitywnych ataków. I one właśnie nadchodzą. I zapewne będą dalsze. Bo wrogowie prawdy, a przede wszystkim przeciwnicy rzetelnej analizy ludobójczych, ukraińskich zbrodni, czuwają. I już gryzą, warczą. Tylko na nic się to ujadanie nie zda, ponieważ wielki i ważny film Smarzowskiego podbije widownię i zawładnie zbiorową wyobraźnią, czego tak strasznie się boją fałszerze historii.

  4. Stanisław
    25 lipca 2016

    Co tu komentować przed obejrzeniem? Twórczość Smarzowskiego znam, Maszkiewicza nie.

  5. Grzesio
    4 sierpnia 2016

    Co to znaczy „zamarkowany Żyd/Polak”?

  6. Jarema
    5 października 2016

    Żenująca recenzja autora, który jest zwolennikiem pojednania z Ukraińcami, które polega na „poklepywaniu się po plecach”. Panowie wsparci autorytetem Giedroycia „jednają” oba narody z widocznym skutkiem w postaci 47 pomników faszyzujacego nacjonalisty Bandery odpowiedzialnego za ludobójstwo bezbronnych dzieci i kobiet na Ukrainie. Współcześnie Polacy mający coraz większą wiedzę o ludobójstwie dokonanym przez UPA odrzucają wspomnianą i w rzeczywistości jałową koncepcję pojednania. Cóż pozostało aktywistom żyjącym z procesu „pojednania” i czerpiącym z pieniędzy publicznych na swą wątpliwą działalność? Tylko iść zaparte i pisać niedorzeczności, czego przejawem jest tą wątpliwej jakości recenzja. Przepraszam wypowiedz aspirująca do recenzji wybitnego filmy Smarzowskiego.

  7. Mieczysław
    10 października 2016

    rewelacyjny film, ukazuje wszechstronnie sytuacje w tych czasach na Wołyniu. Polecam

  8. Stefan
    28 października 2016

    ta pseudorecenzja to żałosne wypociny durnego ukra!

    • Szanowny Panie. Redakcja witryny Fundacji WiP (w osobie Redaktora Odpowiedzialnego czyli mnie Wiesława Cupały) prosiłaby o bardziej merytoryczne komentarze. Pański komentarz jest, niestety, jedynie okrzykiem wojennym do dyskusji o trudnej historii stosunków Polsko-Ukraińskich nic istotnego nie wnosi.

  9. Mariusz Maszkiewicz
    29 października 2016

    Obejrzałem właśnie wersję kinową filmu Smarzowskiego. Nie wycofuję swoich zastrzeżeń i krytycznych uwag z lipca, ale film zyskał po drobnych korektach. Trochę inaczej zobaczyłem wspaniałą grę Michaliny Łabacz w roli Zosi. Doskonale poprowadzona transformacja ze świeżutkiej młodziutkiej nastolatki do kobiety dojrzałej, doświadczonej sumą swojego i cudzego bólu i nieszczęść Smarzowski chyba poprawił kilka scen. Piszę chyba, bo nie notowałem szczegółowo, ale ostatnia scena mordów na rodzinie polsko-ukraińskiej jest – jak odkryłem – dokonana przez Polaków. To oczywiście dla nas przykre, tak zresztą jak kilka innych scen, np. z Żydami (zwanych uporczywie żydkami przez bohaterów drugiego planu). Ogólnie po kilku miesiącach od obejrzenia pierwszej i roboczej wersji dochodzę do wniosku, że film jest dobry i Ukraińcy powinni go obejrzeć, aby przemyśleć pewne rzeczy w dzisiejszej bezkrytycznej hagiografii kilku naszych negatywnych bohaterów. Wojna jest straszna i każdy jej przejaw to zbrodnia, krew, nieszczęście i anihilacja wszelkich wartości.

    • Zosia Nowicka
      30 października 2016

      Cieszę się, że zmieniłeś zdanie, ponieważ z pierwszym Twoim komentarzem absolutnie się nie zgadzam. Czułam się jakbyśmy widzieli dwa różne filmy. Moim zdaniem „Wołyń ” jest rewelacyjny zarówno pod względem artystycznym, jak i merytorycznym. Oczywiście jeśli mogę użyć słowa „rewelacyjny” w odniesieniu do tak ponurej historii. Z dzieciństwa pamiętam straszne opowieści z tamtych czasów bliskich mi starszych pań. Myślę, że droga do wybaczenia, uzdrowienia relacji, prowadzi przez stwierdzenie win, a nie ich ukrywanie. Pozdrawiam.

  10. Krystyna Budrewicz
    6 listopada 2016

    Pod każdym Twoim zdaniem Zosiu podpisuję się całkowicie. Dla mnie to był najlepszy film po 1989 roku. Przez wiele dni po jego obejrzeniu ciągle zajmował moje myśli. Poruszył mnie głęboko. To jest film o pełzającej nienawiści, która jak rak zaczyna toczyć społeczeństwo aż doprowadza do niepojętej w swoim okrucieństwie, krwawej , bestialskiej erupcji. Jest ważnym ostrzeżeniem dla nas, w dzisiejszych czasach kiedy umiejętnie podsyca się ducha nienawiści chociażby w mediach, też społecznościowych. Nie pytajcie mnie w których i przez kogo, bo to jest nieistotne. Efekt jest taki, że stajemy do siebie w opozycji, przestajemy rozmawiać, emocjonalnie reagujemy wulgarnymi, nienawistnymi wpisami. Zamiast argumentować stosujemy obraźliwe epitety. Linie podziału, nienawiści widać w rodzinach, zakładach pracy, kręgach towarzyskich. Szaleństwo ogarnęło całe społeczeństwo. Pamiętam czasy PRL-u, jako społeczeństwo byliśmy podzieleni, ale nie było takiej podskórnej nienawiści jak dziś. W jaki sposób można z tym walczyć? Zacząć od siebie. Uświadomić sobie, że i mnie grozi poddanie się niekontrolowanej nienawiści, że jestem na to podatny, ciągle próbować nie dać się zmanipulować, sprowokować nikomu, pilnować samego siebie. To trudne, ale nie można się poddawać, jeśli popełnimy jakieś błędy. Próbować dalej. Tak jak ViP w swoich najlepszych czasach odwoływać się do idei ,,bez przemocy”, ale w trudniejszej sferze, bo najpierw w odniesieniu do siebie samego w sferze języka mówionego i pisanego. Pozdrawiam serdecznie.

Dodaj komentarz

Information

This entry was posted on 23 lipca 2016 by in Nieskategoryzowane and tagged .

Zasady kopiowania z witryny FWiP

Wszelkie materiały publikowane w Centrum Informacji FWiP publikowane są na zasadach licencji Creative Commons 3.0 BY-NC (Uznanie Autorstwa - Użycie Niekomercyjne) chyba, że jest zaznaczone inaczej.

Odpowiedzialność za treść artykułów

Artykuły są wyrazem poglądów ich Autorów. Za treść przedruków, ogłoszeń itp., jeśli nie jest zaznaczone inaczej, odpowiada redaktor odpowiedzialny. Dokumenty i stanowisko Fundacji Wolność i Pokój muszą być sygnowane przez władze Fundacji zgodnie z jej Statutem

Kontakt z redakcją witryny FWiP