Fundacja Wolność i Pokój

Centrum Informacji

W cieniu szubienicy (IV)

Jarosław Kapsa

Obrazek

Głupota i bestialstwo tej zbrodni wstrząsnęło Częstochową. Dwóch młodych ludzi – 31-letni Mirosław Michoń i 30-letni Jerzy C. – w marcu 1984 r włamało się do ośrodka Polskiego Związku Głuchych, obezwładniając i wiążąc sznurami 67-letniego stróża. Ukradli kilka cenniejszych rzeczy oraz samochód służbowy. Jerzy C. obawiał się, że stróż go rozpozna; Michoń więc wrócił do ośrodka i z zimna krwią strzelił prosto w głowę nieszczęśnika. Wieczorem, gdy bandyci opijali udany skok, Michoń pokłóciwszy się ze wspólnikiem strzelił do niego raniąc w głowę…

Być może nawet znałem sprawców. Byli z mojego osiedla, pili w knajpie „Karczmie Słupskiej”, w której też zdarzało mi się pic… Mieliśmy wspólnych znajomych… Michoń, to taki „ura, bura, jasnagóra”, desperacko walczący o szacunek na ulicy. Jak wypił to mu odbijało, rwał się do bitki, straszył nożem. W „Gazecie Częstochowskiej” w relacji z procesu czytamy o nim: kawaler, wykształcenie podstawowe, stale uchylający się od pracy (…) Czynnością, którą najchętniej wykonywał było pijaństwo. Środki na ten cel zdobywał przez kradzieże samochodów, włamania i pobicia połączone z grabieżami. Kilkakrotnie stawał przed sadem, dwukrotnie odbywał karę pozbawienia wolności…”. Włamanie do ośrodka PZGł nie było planowane; ot taka fantazja im przyszła do głowy gdy siedzieli w „Słupskiej”. Ta „fantazja” skończyła się wyrokiem: Jerzy C. Skazany został na 15 lat; bezpośredni sprawca morderstwa Mirosław Michoń na karę śmierci. „Sąd Wojewódzki w Częstochowie nie dopatrzył się żadnych prognoz poprawy jego postępowania. Nie widział najmniejszych szans resocjalizacji oskarżonego, możliwości powrotu do życia w normalnym społeczeństwie. Całe jego dotychczasowe życie oraz bestialska zbrodnia jaką popełnił świadczą przeciwko takim szansom. W toku postępowania śledczego i sądowego nie znaleziono żadnego punktu zaczepienia, który mógłby wpłynąć na wydanie innego wyroku”.

Po osiedlu kursowało cyniczne określenie: Miro dostał wyrok z zawieszeniem… 20 cm nad ziemią. W czerwcu 1985 r w krakowskim więzieniu na Montelupich wyrok wykonano. Lokalne, częstochowskie środowisko prawnicze, podkreśla, że był to jedyny wykonany wyrok śmierci na mocy orzeczenia Sądu Wojewódzkiego w Częstochowie. Być może i ten jeden raz Sąd Wojewódzki w Częstochowie nie musiałby orzekać najwyższego wymiaru kary, gdyby nie specyficzna atmosfera lat 80-tych.

Stan wojenny wprowadzono pod hasłami przywrócenia ładu i porządku. Oznaczać to miało nie tylko likwidację „Solidarności” i zalążków demokracji. Surowymi karami i postępowaniem doraźnym, a nawet w drodze sięgania do wyjątkowego instrumentu jakim było osadzanie bez wyroku w ośrodkach internowań, miano ukrócić chuligaństwo, łapownictwo, paskarstwo i inne formy rozkładu życia społecznego. Pamięć o tym się zaciera, ale w obozach internowań razem z opozycją osadzano także podejrzanych o korupcję, handlarzy walutami, osoby posądzane o pasożytniczy tryb życia. Zwłaszcza to ostatnie budziło szczególna uwagę władz stanu wojennego. Wprowadzano formy przymusu pracy, grożono zsyłaniem pasożytów na roboty przymusowe na Żuławy. Wojskowe formy przywrócenia ładu i porządku skutkowały dokładnie tak jak wojskowa ( WRON-ia) walka z opozycją. Surowość kar nie zatrzymywało rozkładu życia społecznego. Komisarze wojskowi sami ulegali pokusie korupcji; przy niedoborach rynkowych kwitła nielegalna „szara strefa”. Przemoc chuligańska powodowała, ze nawet patrole milicyjne nie czuły się bezpieczne na ulicach. Zapomniano o prostej zasadzie: porządek społeczny buduje się nie siłą, lecz akceptacją norm prawnych przez ogół obywateli. Tylko świadoma akceptacja norm prawnych stanowi o świadomej i dobrowolnej współpracy mieszkańców z funkcjonariuszami odpowiedzialnymi za porządek. Przemoc władzy nie wzmacnia państwa, ale je osłabia. Michonia powiesili we celach prewencyjnych, by odstraszyć innych od popełnienia przestępstw. Zamiast odstraszyć, zrobili z niego „ludowego bohatera” dla smyków osiedlowych.

Kilka lat później, w sierpniu 1989 r poseł Jan Maria Rokita ( nasz kolega z ruchu WiP) uzasadniał z trybuny sejmowej, podczas pierwszego czytania, projekt ustawy znoszącej karę śmierci. Było to już po „pokojowej rewolucji”, gdy otwierała się możliwość tworzenia państwa demokratycznego i suwerennego. Projekt ustawy , wniesiony 10 sierpnia, nie był sygnowany przez Obywatelski Klub Parlamentarny „Solidarność”, lecz podpisany przez kilkunastu posłów OKP. Projekt nie miał jednoznacznego wsparcia całego klubu. W trakcie posiedzenia prezydium OKP przewodniczący prof. Geremek przestrzegał, że sprawie tej sprzeciwia się większość społeczeństwa. Potwierdzały to przeprowadzone przez CBOS badania.

Zniesienie kary śmierci postulowane było już w 1981 r przez zespół prawników związanych z „Solidarnością” ( m.in A. Strzembosz, F. Zoll). Nie zostało to jednak zawarte w przyjętym na I Zjeździe „Solidarności” programie. W czasie stanu wojennego i lat „podziemnej opozycji” konsekwentnie za zniesieniem kary śmierci opowiadała się kierowana przez Zbigniewa Romaszewskiego komisja obrony praw człowieka. Dla Ruchu WiP był to jeden z kardynalnych postulatów. Nie było jednak jednomyślności w całym nurcie opozycji. Nie było także jednomyślności w OKP. Jan Rokita zderzył się z mocna krytyką ze strony Stefana Niesiołowskiego; z dużą nieufnością do idei zniesienia kary śmierci podchodzili też posłowie, reprezentanci „robotniczego” związkowego nurtu.

Inicjatywa Rokity nie była w Sejmie „kontraktowym” przedmiotem głosowania. Problem rozwiązano metodami politycznymi. Funkcjonujący wówczas rząd Rakowskiego przyjął w drodze uchwały moratorium na stosowania kary śmierci. Takie prowizorium utrzymywało się do 1997, gdy przyjęto nowy Kodeks Karny znoszący ostatecznie karę śmierci. Zauważyć tu należy, że zmiany następowały w ramach ograniczeń narzuconych porozumieniami międzynarodowymi, w tym obecnością Polski w klubie Rady Europy. Krytycy decyzji o zniesienia kary śmierci maja więc rację: odbyło się to ponad głowami społeczeństwa, lekceważąc zdanie większości.

Często pojawiają się tu zarzuty, logicznie sprzeczne, że zwolennicy zniesienia kary śmierci to idealiści nieznający życia, albo „solidarnościowcy” „zblatowani” w więzieniach z przestępcami. Nie jest to takie proste. Siedziałem w celi z ludźmi, dla których kara śmierci powinna być sankcją oczywistą. Trudno odczuwać jakąkolwiek solidarność czy współczucie dla młodego człowieka, który pod celą z duma chwali się jak mordował taksówkarza. Trudno nie dostrzegać stopnia zdemoralizowania innych bandytów, gotowych zabić za parę złotych na piwo…

Dyskutując o karze śmierci trzeba widzieć i sprawcę i ofiarę. Po jednej stronie Michoń, po drugiej 67-leci emeryt; po jednej stronie Antoni Gap, po drugiej jego ofiary… Pomijając okresy nadzwyczajne ( czasy wojny lub terroru) większość orzeczonych w sądach polskich najwyższych wyroków miało swoje mocne uzasadnienie. Rzadko, bardzo rzadko, zdarzały się tragiczne pomyłki.

Nie podejmujmy więc argumentów, że kara śmierci dotyczy niewinnych, czy też osób, które mogły być po zresocjalizowaniu przywrócone społeczności. Resocjalizacja w więzieniu, nadal jest tylko niespełnionym marzeniem…

Trzeba też sobie powiedzieć: odwet leży w naturze człowieka. Mówiąc o przywróceniu sprawiedliwości, widzimy to w kategoriach odwetu za popełniony czyn. Racjonalnym jest więc, że za zbrodnie najgorszą – morderstwo – odwet musi być odpowiedni: za śmierć – śmierć. Oczywiście, ta nasza racjonalność kształtowana jest przekazem. Syn mojego dobrego znajomego popełnił w amoku zazdrości okrutną zbrodnię; podświadomie szukałem argumentów na jego obronę, bo znając go od dziecka widziałem w nim więcej dobra niż zła. Ale czy tak samo bym myślał, gdyby nieznany mi człowiek równie okrutnie zadźgał nożem syna znajomych…

Wyrok jest owocem emocji. Nie ma mechanizmu, systemu komputerowego, który zdiagnozuje charakter oskarżonego, który precyzyjnie wyliczy optymalna karę według obiektywnych wskaźników. Emocje sędziego są decydujące, liczyć jedynie można na jego profesjonalizm, wiedzę i doświadczenie…Wreszcie na odwagę, która umożliwi mu przeciwstawienie się opinii publicznej, w sprawach gdy zawodzi rozum zbiorowy.

Dlaczego zatem, choć karę śmierci uznajemy, w obliczu zbrodni, za sprawiedliwy odwet, powinniśmy trwale odrzucać ją jako rozwiązanie prawne…? Odpowiedź na to pytanie wykracza poza logikę racjonalną; wynika z przyjętych wartości. Życie ludzkie jest święte, nie mamy prawa je odebrać innemu człowiekowi. Nie jest istotne, czy zabicie człowieka jest nielegalną zbrodnią czy legalnym wyrokiem: nie mamy prawa zabijać. Są usprawiedliwione przypadki, gdy czynimy to w obronie swojej lub innych osób (ta zasada usprawiedliwia także przemoc na wojnie). Ale nawet usprawiedliwienie nie jest prawem, nie unieważnia kategorycznego określenia „nie zabijaj”. Wymierzenie kary śmierci nie można uzasadniać prawem do obrony. Sprawca nie jest już zagrożeniem, został ujęty, siedzi w areszcie, staje przed sądem. Państwo ma wszelkie inne środki by chronić społeczeństwo przed nawet najgorszym, patologicznym zbrodniarzem. Może go dożywotnio izolować od społeczeństwa. „Nie zabijaj” musi być najwyższą normą społeczną, obowiązującą zarówno obywatela jak i państwo. Tylko w ten sposób utrwalimy szacunek dla świętości ludzkiego życia.

Zgodnie ze staroświeckimi pojęciami cywilizowanie polega na ograniczaniu natury. Normy prawne służą cywilizowaniu, ograniczają naturę ludzką. Dlaczego bowiem zakazana jest poligamia, skoro jest ona naturalna skłonnością mężczyzn? Dlaczego chronimy słabszych przed przemocą silnych, skoro w naszej naturze drzemie drapieżnik? Dlaczego nie akceptujemy niewolnictwa, nawet gdy wynika to z dobrowolnej umowy stron? W naturze człowieka jest dążenie do odwetu za krzywdy; normy prawne cywilizują (ograniczają) to naturalne pragnienie. I tak musi być. W imię wartości, dzięki którym różnimy się od świata zwierzęcego.

Cytat za „Gazetą Częstochowską” z 19.09.1984 r

2 comments on “W cieniu szubienicy (IV)

  1. Eryk
    23 marca 2022

    Najciekawsze czy Rokita dzisiaj ma to samo zdanie na temat zniesienia kary śmierci? Sądzę, że nie? Kara śmierci jest obroną przed destrukcją społeczną. Ma nie tylko eliminować jednostki patologiczne, niezdolne do życia społecznego ale także odstraszać. Tak, odstraszać! W USA, w stanach gdzie kara śmierci jest zabójstw jest wyraźnie mniej, a poczucie bezpieczeństwa większe. Patologie zdarzały się i będą się zdarzać, bo natura popełnia błędy, ale choćby zawodowi przestępcy sięgną po zbrodnie tylko wyjątkowo, bo oni kalkulują opłacalność. Temat większy i nie na małą notkę. Résumé – kara śmierci to naturalna ochrona przed patologią społeczną. Jednym ze wskaźników zmierzchu cywilizacji europejskiej (szeroko rozumianej) jest powszechne zniesienie kary śmierci za celowe zabójstwo nawet z najniższych pobudek! To niezawodny wskaźnik upadku naszej cywilizacji.

    • Jarek
      4 kwietnia 2022

      Tortury też skasowano mimo ich widowiskowego, a więc odstraszającego, charakteru. Ten „przykry” fakt także dodajmy do wskaźników upadku „naszej” cywilizacji. A raczej „waszej”, bo osobiście.z cywilizacją dopuszczającą karę śmierci, tortury, niewolnictwo itp, choć by się nazywała „europejską”, nie chcę mieć nic wspólnego. Pozdrawiam serdecznie Jarek .

Dodaj komentarz

Information

This entry was posted on 16 czerwca 2013 by in Historia, Kara śmierci and tagged .

Zasady kopiowania z witryny FWiP

Wszelkie materiały publikowane w Centrum Informacji FWiP publikowane są na zasadach licencji Creative Commons 3.0 BY-NC (Uznanie Autorstwa - Użycie Niekomercyjne) chyba, że jest zaznaczone inaczej.

Odpowiedzialność za treść artykułów

Artykuły są wyrazem poglądów ich Autorów. Za treść przedruków, ogłoszeń itp., jeśli nie jest zaznaczone inaczej, odpowiada redaktor odpowiedzialny. Dokumenty i stanowisko Fundacji Wolność i Pokój muszą być sygnowane przez władze Fundacji zgodnie z jej Statutem

Kontakt z redakcją witryny FWiP