Fundacja Wolność i Pokój

Centrum Informacji

Dwie książki. Dwa imperia

Wiesław Cupała
okladki

Zbigniew Brzeziński, „Wielka Szachownica”, Aleksander Dugin, „Podstawy geopolityki”

Nie lubię imperiów. Nie znoszę Rosji, a Stany Zjednoczone budzą we mnie obrzydzenie. Jedno atomowe mocarstwo onanizuje się cały czas swoją „duchowością” i usiłuje podporządkować sobie sąsiadów. Drugie cynicznie pieprzy o demokracji i prawach człowieka, dojąc cały świat i prowadząc nieustanne kolonialne wojny.  Oba mają swoich geopolitycznych strategów. Rosja zwariowanego filozofa, Aleksandra Dugina, a Stany Zjednoczone wykształconego na najlepszych światowych uczelniach, kulturalnego starszego pana, Zbigniewa Brzezińskiego. Ten pierwszy to ideolog. Ten drugi pragmatyk. Obaj są siebie warci. Ich myśli owocują śmiercią i cierpieniem tysięcy ludzi. Ostatnio na Ukrainie. Niedługo, być może, w Polsce.

Geopolityka Aleksandra Dugina

Tekst pochodzi z blogu Mariusza Maszkiewicza.

Książka Dugina[1] już od pierwszych stron budzi respekt, może nie ze względu na jej pompatyczny tytuł, zakres poruszanych problemów i sposób oglądania świata ile z powodu osadzenia dzieła w militarno-politycznym kompleksie intelektualnym Federacji Rosyjskiej. Książkę bowiem recenzował generał N.P. Kłokotow, szef Katedry Strategii Wojskowej Akademii Sztabu Generalnego FR. Prawa autorskie przypisano dwóm podmiotom: wydawnictwo „Arktogeja”, oraz Centrum Specjalnych Badań Meta-strategicznych. Książka ukazała się w ramach serii „Wielka Przestrzeń”. Autor przygotowywał swoje dzieło w czasie, gdy nad Rosją szalał kryzys polityczny i gospodarczy. Wycofanie wojsk rosyjskich z Europy, lokalne wojny, konflikt na Kaukazie, pijany Prezydent Borys Jelcyn, który wydawał się „wyprzedawać” Rosję zachodowi i oligarchom a w tym czasie szczerzy patrioci zepchnięci do defensywy marzyli o nowym otwarciu i nadejściu przywódcy, który skutecznie zamknie okres smuty i rozpadu ZSRR. Obraz ten na tyle przygnębiał elity polityczne, dlatego wielu z nich sięgnęło do głębszych pokładów rosyjskiej historii, aby szukać inspiracji dla odbudowy narodowej dumy.

Wielu autorów z obszaru nauk politycznych, analityków, ekspertów, dziennikarzy wyśmiewa Dugina, a niektórzy uznają go nawet za niegroźnego wariata uprawiającego pseudonaukę. Inni twierdzą, że książka Dugina kształtowała w końcu lat 90-tych umysły elit politycznych, funkcjonariuszy armii i wszelkich służb specjalnych oraz działaczy politycznych, gospodarczych, z których znaczna część stanowi dzisiaj ekipę rządzącą współczesną Rosją. Być może trafna jest analogia z Władimirem Żyrynowskim, który często wypowiada głośno to, o czym skrycie myśli się na Kremlu. Dugin ujmuje politykę międzynarodową tak jak widzą ją ludzie ukształtowani w sowieckich instytucjach militarnych.

Książkę warto przyswoić, aby głębiej zrozumieć współczesną Rosję. Fragmenty „Podstaw geopolityki” powinny wejść do kanonu tekstów źródłowych dla studentów zajmujących się zarówno badaniami postimperialnymi jak i tzw. „wschodoznawstwem”. Niektóre cytaty, które przytoczymy lub wykorzystamy poniżej mogą być dla „polskiej duszy” bolesne i dotkliwe, ale może właśnie dlatego warto się nad nimi głębiej pochylić.

We wstępie książki zaczynamy rozumieć dlaczego dzieło powstało, na jakie ideologiczne zapotrzebowanie wychodziło naprzeciw, jaki był grunt społeczny dla tego typu lektury. Rozpad ZSRR, krach systemu komunistycznego dla wielu ludzi sowieckich, nie tylko humanistów, stał się olbrzymim ciosem. Tylko część umiała sobie z tym poradzić odtwarzając kawałek po kawałku, niejako ze strzępów świat chrześcijański lub humanistykę europejską. Okazało się, że porządek marksowski, który pozwalał im układać się ze światem, dawał jakieś poczucie prowizorycznej harmonii opartej na wierze w pozytywistyczny model świata. Paralela między marksizmem a geopolityką, którą oferuje Dugin usiłuje wypełnić pustkę jaka powstała po kompromitacji „naukowego komunizmu” i jego narzędzi badawczych. Dugin uważa, że marksizm doskonale tłumaczył mechanizmy społeczne procesów produkcji, demaskował i obnażał burżuazyjną ideologię, ale odnosiło się to do pewnej zamkniętej epoki historycznej. Dzisiaj potrzebny jest inny rodzaj demaskatorskiej pasji, w tym może pomoc geopolityka, która pokazuje mechanizmy rządzące stosunkami międzynarodowymi. Wyzwolenie pracy dokonane przez Marksa daje się porównywać do systemu ochrony terytoriów, oferowanego przez geopolitykę.

Postulaty geopolityki są, jak można odnieść wrażenie, próbą wypełnienia ideologicznej pustki. Zadania geopolityki wychodzą jednakże poza dyskurs naukowy, gdyż praca Dugina aż za mocno w Weilu miejscach nosi, mimo deklaracji pozostania na poziomie rozważań akademickich, charakter manifestu politycznego skierowanego do tych, którzy posiadają realne narzędzia prowadzenia polityki zagranicznej państwa.

Czym jest geopolityka według Dugina? To po prostu światopogląd[2]. Dlatego nie warto zestawiać ją w jednym szeregu z naukami, trzeba to robić jedynie porównując z systemami nauk. Dugin próbuje definiować dalej: „Ona (geopolityka- przyp. tłum.) znajduje się na tym samym poziomie, co marksizm, liberalizm, itd. tj, systemy interpretacji społeczeństwa i historii, wydzielając jako podstawową zasadę jakieś jedno najważniejsze kryterium oraz prowadzące do niego pozostałe niezliczone aspekty człowieka i przyrody.” Dalej Dugin zmaga się z definicją geopolityki próbując szukać analogii z marksizmem i liberalizmem. Kilka akapitów dalej wraca do próby definicji w sposób następujący: „Geopolityka – to światopogląd władzy, nauka o władzy i dla władzy (….) Geopolityka – to dyscyplina elit politycznych (zarówno obecnych jak i alternatywnych), a cała jej historia przekonująco udowadnia, że zajmowali się nią wyłącznie ludzie, którzy aktywnie brali udział w procesie zarządzania państwami i narodami lub przygotowujący się do tej roli…[3].

Dugin w pierwszym rozdziale swojej rozprawy, korzystając z prac Friedricha Ratzel’a, Halforda Mackindera i innych „prekursorów geopolityki” z początku XX wieku, dokonuje zgrabnego podziału świata na tellurokratię (ludy i imperia lądowe) i talassokratię (ludy i imperia morskie) Nie bez wpływu , choć autor woli powoływać się na zachodnich autorów (Karla Schmita, Karla Haushofera, Vidala de la Blache’a) na wywody i sposób opisywania świata pozostają lektury dzieł rosyjskich autorów oraz ich interpretatorów. Wyraźnie widać „odcisk” myśli i koncepcji Gumiliowa, Sawickiego, ale Dugin wybiera dla rosyjskiego czytelnika wzorce niemieckiej humanistyki wzbogacając uzasadnienie dla geopolityki cytatami z prac Haushofera czy autora „Teologii politycznej”,

Gdyby pozostawać w konwencji złośliwego komentatora to widać u Dugina, że podział świata proponowany przez niego ni mniej ni więcej nakłada się na podział wpływów między USA i ZSRR. Świat atlantycki to „talassokratia” dążąca do poszerzania swojego oddziaływania i opanowania reszty świata. Na drugim biegunie sięgamy oczywiście do historii widząc więcej prostych analogii: Ateny – Kartagina, Rzym-Sparta, demokracja-ideokracja, itd.

Świat współczesny to permanentna wojna tych dwóch światów w jego różnorodnych epifaniach, wariacjach i rolach. Nietrudno w ten zgrzebny schemat wcisnąć z jednej strony siły zachodnie dążące do podporządkowania Wschodu z drugiej siły Euroazji dążące do pokojowego zatrzymania tego procesu.

Ale Dugin nie poprzestaje na takich utartych schematach. Idzie śmiało dalej szukając „Lebensraum” dla postsowieckiej myśli imperialnej upokorzonej wielką przegraną w wyścigu z Zachodem. Postulatem zasadniczym jest stworzenie Nowego Imperium. To bszar euroazjatycki, trochę chyba jednak wykoncypowany z popularnych opracowań i tłumaczeń prac zachodnich autorów pokroju Huntingtona.

Nowym sojusznikiem odradzającej się Rosji (na gruzach ZSRR) mogą być inne obszary i nowe imperia, przy pomoc których udałoby się pokonać talasssokratyczny „świat euroatlantycki”. Tutaj Dugin dostrzega trzy osie geopolityczne, na których Rosja mogłaby się oprzeć w budowaniu nowych geopolitycznych strategii, realizując podstawowe zadanie budowy „Nowego Imperium”.

  1. Oś Berlin-Moskwa
  2. Oś Berlin Teheran
  3. Os Berlin Tokio

Śledząc nowsze prace Dugina i porównując z „Podstawami geopolityki” warto zwrócić uwagę na obecność-nieobecność Chin. Dugin widać nie brał także pod uwagę faktu, że potęga Chin, która w ostatniej dekadzie stała się dla Rosji potężnym wyzwaniem geopolitycznym, gospodarczym, militarnym demograficznym itd., jest dla USA dużo istotniejsza w polityce Waszyngtonu niż relacje z Moskwą. Przesunięcie osi geopolitycznych na Ocean Spokojny , na ośrodki gospodarcze i polityczne pomiędzy Azją południowo-wschodnią a zachodnim wybrzeżem USA w dużym stopniu dezaktualizuje koncepcję Euroazjatycką Dugina. Oczywiście nie do końca, gdyż Moskwa ma do ugrania odbicie całego obszaru postsowieckiego oraz zagospodarowanie polityczne i gospodarcze Europy Środkowej.

Oś Berlin-Moskwa musi być szczególnie interesująca dla Polski. W obszarze europejskim, według Dugina ciągle trwa wojna o środkową część Europy. Projekt euroazjatycki ma się stać w tym procesie zagospodarowywania Europy środkowej, swoistym elementem spajającym Moskwę i Berlin[4]. Budowa imperium euroazjatyckiego może się dokonać właśnie poprzez wykorzystanie na obszarze całej Euroazji niemieckiego potencjału technologicznego oraz wspólne zagospodarowanie Europy Środkowej. Według Dugina Europa Środkowa jest w sposób naturalny skonstruowana tellurokreatycznie, jest bliższa ideokracji euroazjatyckiej. Wpływ Europy Środkowej można rozciągnąć także na Włochy i Hiszpanię. Naturalną stolicą tej środkowoeuropejskiej przestrzeni jest Berlin. Tylko naród niemiecki ma warunki oraz predyspozycje, aby jednoczyć tę część kontynentu europejskiego. Niemcy są też naturalnym wrogiem świata euroatlantyckiego (talassokratycznego). Dugin uważa, że to Anglia i Francja „wciskały” narodom Europy środkowej, że te powinny być „niepodległe” od Rosji i Niemiec, destabilizując tym samym ten region Europy. Mało tego świat atlantycki wszelkimi silami usiłował wspierać nastroje antyniemieckie w Rosji i antyrosyjskie w Niemczech. Wszystko po to, aby wciągnąć oba imperia w konflikt o strefę wpływów w Europie Środkowej – zwłaszcza w Polsce, Rumunii, Serbii, na Węgrzech, Czechosłowacji, krajach bałtyckich i na Ukrainie Zachodniej. Ta linia dotyczy przecież i dzisiejszej strategii NATO – zauważa Dugin. To jest podnoszenie na nowo idei federacji bałtycko-czarnomorskiej, która byłaby związana ze światem atlantyckim i przeciwna zarówno Rosji jak Niemcom[5].

Dugin dobitnie podkreśla, że powstanie osi Berlin-Moskwa zakłada przede wszystkim aktywne zwalczanie jakichkolwiek form organizacji w Europie Środkowej „kordonów sanitarnych” oraz zwalczanie przejawów rusofobii w Niemczech oraz germanofobii w Rosji. Wszystkie sporne kwestie w tym regionie Rosja i Niemcy powinny rozwiązywać poprzez porozumienie i poprzez antycypację potencjalnych zagrożeń dla dobrych relacji. Przede wszystkim konieczne jest dążenie do zdecydowanego usuwania wszelkich „kordonów sanitarnych” i wyprzedzające rozwiewanie iluzji państw położonych między ( w domyśle: Rosją i Niemcami), co do ich potencjalnej niezależności od potężnych geopolitycznych sąsiadów. Niezbędne jest stworzenie bezpośredniej i jasnej granicy między przyjacielską Rosją i Europą Środkową (Niemcami) także w perspektywie utworzenia jednego silnego bloku na osi Berlin-Moskwa, co powinno zachowywać swoje geopolityczne znaczenie jako kulturowe, etniczne i religijne limes wyznaczając obszar jednorodności, tak, aby wcześniej eliminować potencjalną ekspansję narodową czy wyznaniową na terenach przygranicznych. Relacje rosyjsko-ukraińskie, rosyjsko-nadbałtyckie, rosyjsko-rumuńskie, rosyjsko-polskie itd. powinny być traktowane nie jako dwustronne ale jako trójstronne, z udziałem Niemiec. To samo dotyczy relacji państw środkowoeuropejskich z Niemcami, tak aby uczestniczyła w tym Rosja i aby unikać jakiegokolwiek mieszania się państw obszaru atlantyckiego, amerykanów.

Oś Moskwa-Berlin pomoże w rozwiązaniu całego szeregu problemów, z którymi borykają się dzisiaj Rosja i Niemcy. Rosja w takim sojuszu otrzymuje dostęp do wysokich technologii, do dużych inwestycji w przemyśle, zyskuje udział Europy w ekonomicznym odbudowaniu ziem rosyjskich. Przy czym nie ma mowy o gospodarczej zależności od Niemiec, gdyż Niemcy nie będą w Rosji działać charytatywnie a jako równoprawny partner otrzymując od Rosji strategiczne wsparcie i gwarantujące Niemcom polityczne uwolnienie się od dominacji USA oraz surowcowo-energetyczną niezależność od krajów trzeciego świata kontrolowanych przez obszar atlantycki (na tym opiera się energetyczny szantaż Europy ze strony USA).[6] Niemcy dzisiaj to gospodarczy kolos i polityczny karzeł. Rosja dokładnie odwrotnie – polityczny gigant i gospodarczy kaleka. Oś Moskwa-Berlin wyleczy słabości obu partnerów i położy podwaliny pod kwitnący rozwój Wielkiej Rosji i Wielkich Niemiec. W dalszej perspektywie może to doprowadzić do powstania samodzielnej strategicznej i gospodarczej konstrukcji w celu stworzenia imperium Euroazjatyckiego – Europejskiego Imperium na Zachodzie i Rosyjskiego Imperium na Wschodzie Euroazji. Przy czym dobrobyt obu oddzielnych części tej kontynentalnej konstrukcji posłuży rozwojowi całości.

Wzmocnienie osi Berlin-Moskwa wymaga, według Dugina, dokładnego oczyszczenia kulturowo-historycznej perspektywy relacji wzajemnych od ciemnych stron przeszłej historii wojen rosyjsko-germańskich, które były efektem skutecznych intryg lobby atlantyckiego w Niemczech i Rosji, nie wyrażały zaś politycznej woli naszych kontynentalnych narodów. W tej perspektywie za celowy należy uważać zwrot Niemcom Obwodu Kaliningradzkiego (Prusy Wschodnie), tak aby odżegnać się od ostatniego terytorialnego symbolu straszliwej wojny bratobójczej. Ale, żeby to nie zostało przyjęte przez Rosjan jako kolejny krok w stronę geopolitycznej kapitulacji, Europa powinna zaproponować Rosji inne terytorialne aneksje lub jakieś formy poszerzenia strefy wpływów strategicznych, wykorzystując do tego kraje, które uparcie dążą do połączenia się w „czarnomorsko-bałtycką federację”. Problem restytucji Prus Wschodnich powinien być nieodłącznie związany ze strategicznym i terytorialnym poszerzeniem Rosji i Niemcy powinny, mimo zachowania w obwodzie kaliningradzkim rosyjskich baz wojskowych, wspierać ze wszystkich sił dyplomatycznie i politycznie wzmocnienie strategicznej pozycji Rosji na Północnym-Zachodzie i Zachodzie. Kraje nadbałtyckie, Polska, Mołdawia i Ukraina – jako potencjalny „kordon sanitarny” – powinny podlegać geopolitycznej transformacji nie po restytucji Prus a jednocześnie z nią jak elementy tego samego procesu zatwierdzania granic między zaprzyjaźnioną Europą Środkową a Rosją.

Słowa Bismarcka „na wschodzie Niemcy nie mają wroga” powinny stać się dominantą niemieckiej doktryny politycznej i maksyma odwrotna powinna być przyjęta przez rosyjskich władców – na zachodnich rubieżach Europy Środkowej Rosja m a samych przyjaciół. Ale dla tego, aby stało się to rzeczywistością a nie tylko pobożnym uczniem niezbędne jest przyjęcie geopolityki i jej podstawowych założeń jako bazy dla wszystkich decyzji w obszarze relacji międzynarodowych, zarówno w Niemczech jak i w Rosji, ponieważ tylko z tego punktu widzenia konieczność i nieuniknioność ściślejszego związku rosyjsko-niemieckiego musi być uświadomiona i uznana totalnie do końca. W przeciwnym razie odwoływanie się do konfliktów historycznych, nieporozumień i sporów zerwie wszelkie próby stworzenia silnej i solidnej bazy dla życiowo niezbędnej osi Moskwa – Berlin[7].

Decyzja o wyborze drugiej osi Moskwa-Tokio jest według Dugina uwarunkowana z jednej strony historycznym związkiem Japonii z Niemcami z drugiej strony Chiny nie dają nadziei na wierność kontynentalnym zasadom ideokracji, gdyż nie raz okazywały się bliższe siłom atlantyckim, były wykorzystywane w grze światowej zarówno przez Wlk. Brytanię jak i USA.

Trzecia oś Teheran-Moskwa zakłada wspieranie świata arabskiego z dominacją Iranu, który zawsze sprzyjał Rosji w obliczu wrogów, którymi był otoczony (kolonializm Brytyjski, Turcy, wahabizm saudyjski i pro-atlantyckie reżymy w niektórych państwach arabskich).


[1] A. Dugin „Osnowy geopolitiki”, Moskwa 1997;

[2] Tamże, s.12.

[3] Tamże s. 13;

[4] Por. tamże s. 217-221;

[5] Tamże s. 224;

[6] Tamże s. 228;

[7] Tamże s. 229.

Co dał światu petrodolar

Tekst pochodzi z blogu Rafała Bauera

Zgodnie z estetyką przyjmowaną w polskich mediach, wojny, jeśli już w ogóle mają miejsce, zazwyczaj rozgrywają się pomiędzy siłami mroku i jasności. Ów wygodny podział nie jest rzecz jasna lokalnym wynalazkiem. Funkcjonuje od dawna, tyle, że szczególnego znaczenia nabrał w czasach, gdy rządzący potrzebują mas do legitymizacji własnych posunięć. Powyższe uruchamia naturalny aparat propagandowy wykorzystywany namiętnie przez obie strony konfliktu. Jednym z najbardziej dojmujących przykładów tej technologii było upublicznienie mordu katyńskiego przez… Niemców. To nasi drodzy okupanci nieustający w wysiłkach, aby poprawić ekonomikę polskiego społeczeństwa poprzez zorganizowaną eksterminację, trzęśli się z oburzenia nad tym ohydnym mordem. Warto dzisiaj pamiętać, jak poważnym problemem politycznym tamtych czasów było to odkrycie, notabene ujawnione dopiero wtedy, gdy front niemiecki już się cofał, a nie parł do przodu. Wcześniej po prostu nie było to Niemcom potrzebne. W 1943 publiczny dowód na morderczą naturę ZSSR nie był potrzebny nikomu. W geopolityce nikomu nie jest potrzebna prawda. Potrzebne są wyłącznie fakty, którymi można uzasadniać realizację własnych celów strategicznych.

Nawet jeśli geopolitycznych pryncypiów USA nie określa Zbigniew Brzeziński, jego miejsce w tamtejszych sferach politycznych pozwala zakładać, iż tezy zawarte w opublikowanej w 1996 roku pozycji „Wielka szachownica” oddają w znacznym stopniu faktyczne determinanty polityki USA. Daje się je sprowadzić do prostego założenia: hegemonia USA powinna być wieczna, a sposoby realizacji tego celu w ujęciu geopolitycznym zostały omówione na 219 interesująco zapisanych stronicach. Jak łatwo zauważyć, owa pozycja trafiła na rynek w chwili, gdy główny przeciwnik USA ZSRR padł spektakularnie na kolana, a polityka amerykańska święciła największe triumfy. Podówczas było oczywiste, iż ostateczny podział rosyjskiego Heartlandu ZSRR na trzy republiki (Europejską, Syberyjską i Dalekowschodnią) to jedynie kwestia czasu, a politykę wobec Rosji Brzeziński określił następująco:

1

Kryzys w wyniku którego Rosja de facto zbankrutowała w 1998 roku, wydawał być się ostatnim akordem, po którym rozpad tej struktury miał być już tylko formalnością. Tak się jednak nie stało. Dlaczego?

Ponieważ realizacja owego planu siłą rzeczy nie mogła spodobać się w Rosji. Trudno zakładać, aby tamtejsze elity, które nam i naszemu państwu życzą w większości jak najgorzej nie troszczyły się o przyszłość swojego. Więcej, Rosja zdołała wykreować własną myśl geopolityczną, której podstawowe aksjomaty powstały jako odpowiedź… na tezy Brzezińskiego. Dlatego też jedną z obowiązkowych lektur dla młodych rosyjskich dyplomatów i dowódców wojskowych są „Podstawy geopolityki” pióra profesora Aleksandra Dugina. Jego historia (był opozycjonistą prześladowanym w czasach ZSRR) dowodzi, że państwa istniejące jako imperia przez setki lat mają swój etos, któremu ulegać się będzie dopóki go wystarczy. I pewnie między innymi dlatego jednym z najważniejszych i najpilniejszych celów USA jest wyeliminowanie raz na zawsze Rosji z grona poważnych światowych graczy.

O ile bezwzględnie dogodniejsze dla bezpiecznego istnienia Polski (szczególnie wobec wybranego obecnie sojuszu z Niemcami) jest skuteczne zdemontowanie Rosji, uczestnicy wydarzeń powinni przynajmniej spróbować odpowiedzieć sobie na pytanie, jakie są obecnie szanse na taki scenariusz oraz jakie mogą być konsekwencje, gdyby nie został zrealizowany.

Choć w naszych mediach usiłuje się to przedstawiać inaczej, odłupanie Ukrainy od Rosji było jednym z najważniejszych celów polityki USA, określonym bardzo precyzyjnie między innymi w „Wielkiej szachownicy”, przy czym warto pamiętać, że zdaniem Brzezińskiego:

(…) republiki bałtyckie, Ukraina, Białoruś, a nawet częściowo sama Rosja pod wieloma względami odpowiadają historycznemu zasięgowi konstruktywnych wpływów kultury niemieckiej ustanowionej w erze poprzedzającej powstanie państw narodowych przez kolonistów niemieckich.

W tym ujęciu nie może zaskakiwać, że:

(…) Niemcy (naciskane przez Amerykę) uznały oficjalnie granicę na Odrze i Nysie (…) Handel niemiecko-polski gwałtownie rozkwitł (w 1995 roku Polska zajęła miejsce Rosji jako największy partner handlowy Niemiec na wschodzie), a Niemcy stały się głównym propagatorem przyjęcia Polski do UE i NATO. (…) Poprzez Polskę Niemcy mogą promieniować na północ (państwa bałtyckie) i na wschód, na Ukrainę i Białoruś.

Jednocześnie profesor Brzeziński nie ma złudzeń w 1995 roku:

21-300x120

Czemu poza skądinąd naturalnymi zapędami mocarstwowymi owe problemy miałyby być tak drażliwe dla Rosji?

Wiele w tej materii wyjaśni rzut oka na mapkę prezentująca krwiobieg europejskiego rynku gazowego. Widać z niego aż nadto wyraźnie, że Europa Zachodnia i Środkowa jest w praktyce uzależniona od dostaw błękitnego paliwa z Rosji. Poniższa mapa pokazuje również dość wyraźnie, gdzie przebiega ostateczna rubież ochronna interesów Rosji.

31

Idąc do prawej wyjaśnia, dlaczego ważny jest Dagestan, Czeczenia. To tamtędy wiedzie postsowiecki ropociąg z Baku do Noworosyjska, niegdyś jedna z dwu magistral eksportowych Azerbejdżanu. Druga prowadzi z Baku do jeszcze gruzińskiej Supsy. Jeszcze, ponieważ dzięki wojnie w Osetii rosyjskie wojska są już po południowej stronie Kaukazu. To ważne, bo bez kontroli tunelu Rokijskiego (wybudowany w 1984 właśnie po to, aby umożliwić wygodny transport) logistyka wojenna byłaby znacznie trudniejsza, a Gruzini oparci o góry mogliby się okazać przeciwnikiem trudnym do pokonania. W obecnej sytuacji Rosja jest w stanie opanować całe wybrzeże Gruzji w kilka godzin i skutecznie kontrolować gazociąg. Ten sam cel realizuje właśnie na Krymie i.. w Naddniestrzu. To tam znajduje się ostatnia stacja redukcyjna na terenie dawnego ZSRR, dzięki której można zablokować przesył gazu do Rumunii, Bułgarii i dalej na południe Europy.

Choć w mediach można znaleźć wiele informacji o tym, jak wielkie znaczenie dla świata mają ogromne złoża gazu łupkowego odkryte w USA, to po pierwsze istotny procent zapotrzebowania gazowego Europy jest nadal zapewniany przez postsowieckie rurociągi, a po drugie wcale nie jest pewne, że takie na przykład Niemcy zamiast uzależnienia do Rosji wybiorą uzależnienie od USA. Znacznie bardziej prawdopodobne jest, że dwa alternatywne źródła spowodują spadek cen dostarczanego surowca z korzyścią dla gospodarek odbiorców. W szczególności dla gospodarki Niemiec, które zarówno dla Rosji, jak i USA są kluczowym graczem w Europie.

41

Tyle Brzeziński w 1995 roku. Faktycznie, jak wykazuje współczesność, Ameryka została jednak zmuszona o oparcie się o Niemcy, ponieważ zgodnie z przewidywaniami profesora „Europa utraciła integracyjny impet” i w oparciu o czyjąś siłę sprawczą należało ją dalej formować. Tym bardziej, że zdaniem głównego stratega CFR:

Najważniejszą stawką owych wysiłków (rozszerzenia Europy na wschód) jest długoterminowa rola Ameryki w Europie. Nowa Europa dopiero się kształtuje: jeśli ma ona pozostać pod względem geopolitycznym częścią przestrzeni „euroatlantyckiej” rozszerzenie NATO nabiera fundamentalnej wagi. Jeżeli próba rozszerzenia NATO zapoczątkowana przez Amerykę utknie w martwym punkcie i zakończy się fiaskiem, prowadzenie przez Stany Zjednoczone całościowej polityki wobec Eurazji będzie niemożliwe. Taka klęska zdyskredytowałaby przywództwo USA, zniszczyła ideę rozszerzenia Europy i wywołałaby frustrację mieszkańców Europy Środkowej oraz mogłaby rozbudzić rosyjskie ambicje dotyczące tego regionu, obecnie uśpione lub zanikające. Dla Zachodu byłby to autodestrukcyjny cios, który zapewne oznaczałby koniec perspektyw stworzenia autentycznie europejskiego filaru przyszłego systemu bezpieczeństwa Eurazji: dla Ameryki byłaby to zatem klęska nie tylko w skali regionu, ale również świata.

Wobec takiego podejścia trudno się dziwić, iż jednym z najważniejszych celów USA w polityce przeciw Rosji było uzyskanie kontroli politycznej nad Ukrainą bez której, jak chcą stratedzy z obu stron, „Rosja jest ważnym krajem w regionie, ale nie może być imperium” i właśnie dlatego:

51

Warto w tym miejscu zauważyć, że nawet jeśli czyjaś strategia wobec obcego państwa wydaje nam się słuszna (z uwagi na fakt, iż funkcjonujemy w tym samym obozie) nie oznacza przecież, że musi być dobrowolnie zaakceptowana przez państwo którego dotyczy. Jakość i wymiana geopolitycznych ciosów zależy tylko i wyłącznie od kondycji partnerów, którzy nawet, jeśli politycznie twierdzą inaczej, w praktyce zainteresowani są knock outem. Oceniając dziś politykę Rosji na Krymie warto zdawać sobie sprawę, że:

61

Co oznacza ni mniej ni więcej tyle, że Ukraina oderwała się od ZSRR z dość wyraźnej pozycji siły. Trudno sobie bowiem wyobrazić, aby Rosja osłabiona dodatkowo efektami puczu Janajewa interesowała się podówczas czymś innym, niż odzyskanie kontroli nad ostatnim imponderabiliami imperialnym, tj. arsenałem nuklearnym stacjonującym w bazach na terenie niepodległego państwa ukraińskiego. Cytowanie dzisiaj układu z 1994 roku w ramach którego Rosja, Wielka Brytania i USA gwarantowały integralność ukraińskich granic było niczym więcej, jak polityczną ceną za odzyskanie „argumentu atomowego”. Ceną płaconą w warunkach przymusowych, a jak dowodzi historia, każda tego typu transakcja prędzej czy później bywa przedmiotem weryfikacji. Tym samym w roku 1994 można było zakładać 3 scenariusze:

a) Ukraina umocni się politycznie i gospodarczo ciążąc ku Europie;

b) Rosja przejmie kontrolę nad Ukrainą skutecznie ją wasalizując;

c) Ukraina zapadnie w długi dryf poddawana falom znoszących się wpływów Rosji i USA.

O tym, że rozegrał się scenariusz trzeci zadecydowała pewna naiwność założeń profesora Brzezińskiego. Z każdej uwagi dotyczącej Rosji, a zawartej w „Wielkiej szachownicy” przebija przekonanie, że Rosja jeśli nie będzie chciała (dzięki dojrzałości elit), to po prostu będzie musiała się poddać imperatywom nowego porządku w Europie. Tymczasem, ponieważ ze względów oczywistych Rosja starała się odzyskać kontrolę nad utraconymi terytoriami:

71

Abstrahując od tego, jakie znaczenie mają te polityczne plany dla Polski warto wiedzieć, iż już dwadzieścia lat temu istniał w Rosji aktywny rewanżyzm zaskakujący nieco amerykańskich planistów. Ów rewanżyzm doprowadził do sytuacji, w której kontrolę nad krajem uzyskał korpus ideologiczny doskonale reprezentowany przez Władimira Putina – człowieka z Makarowem w ręku stojącego naprzeciw niemieckich demonstrantów w Dreźnie. Stał i nie reagował, ponieważ jak sam wielokrotnie wspominał, „Moskwa milczała”. Jeśli można przyjmować w historiografii politycznej, iż upokorzenie porażką cesarskich Niemiec w I wojnie światowej stało się emocjonalną sprężyną tamtejszego rewanżyzmu, trudno zakładać, iż podobne mechanizmy nie występują w Rosji. Więcej, należałoby założyć, iż owe mechanizmy są równie silne, tyle, że nie otrzymały tak efektywnego jak w Niemczech wsparcia ekonomicznego.

W tym miejscu warto postawić pytanie, skąd amerykańska wizja świata czerpie swój wytrwały napęd. Owa misyjna działalność na naszej szerokości geograficznej jest z pewnością bardziej akceptowana społecznie niż rosyjska, ponieważ ma swoje żywotne źródło w postaci waluty USA. Dolar uwolniony w 1971 roku ze złotych pęt układu Bretton Woods stał się de facto substytutem złota zastępując je jako naczelna jednostka rozliczeniowa w bilansach instytucji finansowych. Powyższe nie byłoby rzecz jasna możliwe, gdyby nie zabieg, który zapewnił dolarowi zarówno popyt, jak i atrakcyjność. Powyższe zapewniono dzięki prostemu posunięciu: ustaleniu, że wszelkie transakcje na ropie naftowej rozliczane są właśnie w walucie amerykańskiej. Petrodolar stał się w efekcie osobną kategorią monetarną, a rząd Stanów Zjednoczonych uzyskał unikalną w skali świata możliwość emitowania środków płatniczych kosztem praktycznie wszystkich krajów świata.

I dlatego właśnie Zbigniew Brzeziński założył a priori, iż Ameryka będzie konsekwentnie realizować przyjętą strategię geopolityczną opierając się na efektach wojny ekonomicznej realizowanej z wielką skutecznością przez Ronalda Reagana. W świecie pozbawionym frontów ideologicznych USA nie miały po prostu przeciwnika dzięki nieograniczonym środkom finansowym, drukowanym praktycznie w dowolnych ilościach. Amerykańska krucjata na wschód miała zatem wielkie szanse powodzenia, a kryzys, który doprowadził w 1998 roku do realnego bankructwa Rosji, zdawał się być ostatnim etapem realizacji strategii jej defragmentacji. Tyle, że w chwili, gdy powinna się rozpaść z żalu i ekonomicznej zapaści, doszło w niej do nieoczekiwanej politycznej konsolidacji. Najprawdopodobniej zachód nie doszacował „ducha Rosji”. Tej amorficznej magii imperium, która stała za metamorfozą eksterminowanych przez system (Sołżenicyn, Dugin) w wyznawców Wielkiej Rosji. Wielkie znaczenie miała również zmiana sytuacji makroekonomicznej. Inflacyjnie oddłużona Rosja uzyskała oddech dzięki rosnącym po 2001 roku cenom surowców strategicznych, a w 2008 USA padły ofiarą własnego systemu finansowego, topiąc następnie gigantyczne zasoby w ramach ratowania finansowego imperium.

I być może dlatego właśnie rok 2008 jest rokiem „militarnego” przebudzenia Rosji, kiedy to 58 armia wykonała sprawną operację w Gruzji kompletnie kompromitując tamtejsze siły zbrojne. Taktyka wpychania nogi w drzwi realizowana przez Rosję od tamtej pory przywróciła jej część dawnego blasku na politycznej mapie świata i vide tezy Brzezińskiego, musiała doprowadzić do starcia na Ukrainie. Rosja musiała ją odzyskać, USA musiały jej to uniemożliwić. I takie są właśnie kulisy zarówno pomarańczowej rewolucji, jak i obecnych wydarzeń na Majdanie. Wolność i inne kategorie emocjonalne służą wyłącznie do malowania medialnych obrazów po obu stronach barykady. Ukraina stała się ważnym sprawdzianem dla mocarstwowości USA, a parta szachów, która rozgrywa się na naszych oczach ma fundamentalne znaczenie dla przyszłości Europy, jak nie całego świata. Jeśli Rosja postawi na swoim, rozpocznie ponownie marsz na zachód w takiej czy innej koalicji z Niemcami. Jeśli przegra, Ameryka posłuży się niemieckim ekspansjonizmem do gruntowania wpływów Europy na wschodzie.

Ta partia ma wielu kibiców, ale w obu wariantach wielkim wygranym będą Chiny. Obie strony muszą poważnie uwzględnić je w swoich kalkulacjach. Ale cóż, jak wiadomo nie od dzisiaj, gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta.

Dodaj komentarz

Information

This entry was posted on 2 marca 2015 by in Wojna and tagged .

Zasady kopiowania z witryny FWiP

Wszelkie materiały publikowane w Centrum Informacji FWiP publikowane są na zasadach licencji Creative Commons 3.0 BY-NC (Uznanie Autorstwa - Użycie Niekomercyjne) chyba, że jest zaznaczone inaczej.

Odpowiedzialność za treść artykułów

Artykuły są wyrazem poglądów ich Autorów. Za treść przedruków, ogłoszeń itp., jeśli nie jest zaznaczone inaczej, odpowiada redaktor odpowiedzialny. Dokumenty i stanowisko Fundacji Wolność i Pokój muszą być sygnowane przez władze Fundacji zgodnie z jej Statutem

Kontakt z redakcją witryny FWiP