Fundacja Wolność i Pokój

Centrum Informacji

Pożegnanie

Jarosław Kapsa


Janusz Sanocki (1954-2020)

Z żalem odebrałem informację o śmierci polityka nietuzinkowego, znanego ze swojej niezależności i niepokorności: Janusza Sanockiego. Bohater opozycji antykomunistycznej, dziennikarz, burmistrz Nysy, poseł do Sejmu, ale przede wszystkim rodzaj życzliwego wszystkim od-osobnika, czyli osoby posiadającej własne zdanie i nie ulegającego wygodzie podporządkowania go przemożniejszym grupom.

W Nysie w 1980 r. zakładał „Solidarność”, był delegatem na I Krajowy Zjazd. Nysa, to nie Warszawa, nie Wrocław; tu dominowała jednostka wojskowa i rzesza chłoporobotników z pegeerowskich wsi, montująca w fabryce polskie mikrobusy. W Nysie człowiek angażujący się w działania opozycyjne, musiał być przygotowany na wyższą cenę. Janusz blisko rok, od grudnia do grudnia, spędził, w 1982 r., w obozie internowania. Nie zmusili go do wyjazdu, ani do zaprzestania działalności. Ponownie aresztowany i skazany na więzienie był w 1985 r. Z zawieszonym wyrokiem odsiadki na karku, w 1986 r. organizował jawną strukturę „podziemnej” Solidarności. Potem w 1989 r kierował nyskim Komitetem Obywatelskim. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości nie miał ambicji, by robić karierę polityczną. Czuł się przede wszystkim niezależnym obserwatorem i krytykiem. Prowadził w swoim mieście popularną gazetę lokalną „Nowiny Nyskie”; ideowo czuł się „wolnościowcem”, związał się z Unią Polityki Realnej, podzielając poglądy korwinowskiego „Najwyższego Czasu”. Aktywność swoją ukierunkował na dobro swego miasta, był przez 12 lat radnym ( 1994-2006), większość czasu w opozycji. W 1998 r został wybrany burmistrzem Nysy, lecz jego bezkompromisowość doprowadziła do odwołania go w 2001 r. przed upływem kadencji.

Poznałem Janusza osobiście w czasie wielkiej powodzi 1997 r.; oprowadzał mnie po swoim mieście, pokazywał zniszczenia, opowiadał o walce z „wielką wodą”. Ponieważ znał mnie z publicystyki w „:Najwyższym Czasie”, to nasza znajomość owocował także późniejszymi rozmowami i polemikami. Janusz był prekursorem, jednym z pierwszych w Polsce, zwolenników wprowadzenia ordynacji większościowej, swoistym fanatykiem jow (jednomandatowych okręgów wyborczych); w tym widział remedium na niebezpieczeństwo upartyjnienia Polski. Drugim jego priorytetem politycznym stała się idea naprawy sądownictwa. Zbyt wiele widział skrzywdzonych ludzi, zbyt wiele spotkał ofiar bezduszności sądownictwa, by temat ten miał mu być obojętny. Owe dwa priorytety Januszowe stały się podstawą tworzonej na wybory 2015 koalicji łączącej takie różne jednostki jak Paweł Kukiz i Kornel Morawiecki. Wierność tym priorytetom spowodowała, że w Sejmie Janusz opuścił klub Kukiz 15; pozostał sobą, czyli posłem niezależnym i niepokornym.

Miał zawsze i na wszystko własne poglądy i z większością z nich się zgadzał. Należał do jednych z największych krytyków straszenia ludzi pandemią, uważając, że straty wywołane strachem są większe niż bezpośrednio przez koronowirusa. I umarł na zapalenie płuc spowodowane tymże wirusem.

Jesteśmy jako byli antykomunistyczni opozycjoniści pokoleniem odchodzącym, coraz częściej żegnamy jednego z nas. Darzyłem Janusza ogromnym szacunkiem za niezłomność w trudnych czasach i za ten jego niepokorny charakter; tego szacunku nie zmieni różnica poglądów. Może właśnie przez to odczuwam większy smutek; braknie mi kolegi, z którym mogłem się mądrze kłócić.

1 comments on “Pożegnanie

  1. Mariusz Maszkiewicz
    20 grudnia 2020

    Wciąż nie mogę uwierzyć.
    Janusza znałem od 1981 roku, najpierw pośrednio, potem osobiście. Moja żona Maria z d. Nabiałek przyjaźniła się z jego siostrą Elżbietą i dlatego od lat byliśmy w stałym i bliskim kontakcie z całą rodziną Janusza w Nysie. Kiedy Janusza internowano 13 grudnia 1981 wspieraliśmy rodzinę, zwłaszcza żonę z małymi córeczkami. Potem Janusz ponownie trafił za kraty w 1985 roku za „chuligaństwo”, czyli namalowanie hasła „Solidarność” czy „Precz z komuną”, na jednej ze ścian w centrum Nysy. Jeździłem na jego procesy, organizowaliśmy akcje solidarnościowe.
    Kiedy wyszedł z więzienia w 1986 roku, po amnestii zdarzyła się mu śmieszna historia w domu, Janusz miał trzy córki. Dwie z nich mogły dobrze nie pamiętać ojca, bo albo był za kratami, albo działał społecznie i wracał do domu nocami. Jego zdjęcie – brodatego aktywisty „Solidarności” było w każdym niemal pomieszczeniu ich mieszkania. Gdy Janusz wrócił z odsiadki zgolił brodę, z którą zawsze go rodzina i znajomi kojarzyli. Wstał rano i poszedł do pokoju swoich córek, aby się z nimi przywitać, po dwóch latach rozstania. I tutaj konsternacja. Córki patrzą po sobie – czy to nasz tata ? I w końcu jedna najbardziej spostrzegawcza zauważa, że to musi być tata, bo ma na sobie piżamę taty.
    Tę anegdotę usłyszałem na jednym z rodzinnych spotkań u Sanockich w Nysie.

    Po 1990 roku Janusz przystał do liberałów i sam zajął się biznesem, Ku mojemu zaskoczeniu zobaczyłem go kiedyś jak krzątał się przy kawiarenkach „Natalie” na Dworcu Centralnym w Warszawie. Z francuskimi przyjaciółmi otwierał je w Polsce, jako sieć franczyzową. Złodziejskie i zbójeckie warunki w biznesie lat 90-tych nie pozwoliły mu się rozwinąć. Pod koniec tamtej dekady dowiedziałem się, że Janusz zaangażował się w politykę lokalną i został burmistrzem Nysy, Założył gazetę lokalną i aktywnie walczył z resztkami komuny na opolszczyźnie.
    Kilka razy miałem okazję go spotkać podczas nieformalnych zebrań środowisk prawicowych, pod aktywnym przewodnictwem Kornela Morawieckiego i kilku innych, wówczas marginalnych polityków. Mieli nadzieję na otwarcie nowego frontu politycznego, poza układem PiS-PO. W końcu Janusz jednak policzył szable i racjonalnie wyliczył, że trzeba wejść w koalicję z PiS. W ten sposób w 2011 został kandydatem PiS na senatora z opolszczyzny.
    Nowogrodzka bardzo szybko jednak zdjęła tę kandydaturę, kiedy Janusz zaczął głośno wychwalać Łukaszenkę, za jego niezależność polityczną i gospodarczą zaradność. Szybko napisałem wtedy do Janusza, żeby w sprawach Białorusi i Wschodu wziął mnie na doradcę, bo gada głupoty Ale było już za późno. Wypchnięty przez PiS na rudymenty polityki wrócił do Nysy i zaangażował się w ruch JOW, wspierając potem Pawła Kukiza.
    Został posłem w 2015, z listy ruchu prowadzonego przez rockmena, który w latach 80-tych grał koncerty i nie angażował się w walkę z komuną. Kiedy Janusz siedział w więzieniach Kukiz radośnie promował prywatność, neutralne wybory, życie artystyczne i estetykę apolityczności. NIe dziwię się, że zaraz po wejściu do parlamentu drogi Kukiza i Sanockiego szybko się rozeszły.
    Może nie akceptowałem u Janusza idealizowania antyzachodniego stylu prowadzenia polityki przez naszych wschodnich sąsiadów (Putin, Łukaszenko et consortes), co w środowisku ludzi skrajnej prawicy urosło już niemal do ideologii, a na pewno wynika z wyuczonej ignorancji. Ale szanowałem Janusza za to, że potrafił zawsze twardo i bezkompromisowo demonstrować świat swoich wartości. Był głęboko uczciwym i oddanym Polsce patriotą, pro-rodzinny, fanatyk życia lokalnego i samorządu obywatelskiego, zapiekły antykomunista, świetny polemista i niestrudzony społecznik.
    Koszmarnie będzie mi go brakowało.

Dodaj komentarz

Information

This entry was posted on 9 grudnia 2020 by in Nieskategoryzowane and tagged .

Zasady kopiowania z witryny FWiP

Wszelkie materiały publikowane w Centrum Informacji FWiP publikowane są na zasadach licencji Creative Commons 3.0 BY-NC (Uznanie Autorstwa - Użycie Niekomercyjne) chyba, że jest zaznaczone inaczej.

Odpowiedzialność za treść artykułów

Artykuły są wyrazem poglądów ich Autorów. Za treść przedruków, ogłoszeń itp., jeśli nie jest zaznaczone inaczej, odpowiada redaktor odpowiedzialny. Dokumenty i stanowisko Fundacji Wolność i Pokój muszą być sygnowane przez władze Fundacji zgodnie z jej Statutem

Kontakt z redakcją witryny FWiP