Mariusz Maszkiewicz
W 1989 roku poznałem w Częstochowie poetę Waldemara M. Gaińskiego. Waldek przyszedł z ofertą pomocy do Biura Wyborczego „Solidarności” i został redaktorem wymyślonego przez nas wspólnie „Kuriera Wyborczego”. Nasza znajomość trwała aż do jego śmierci w 2011 roku. Pamiętam, gdy mieszkał niedaleko w małej kawalerce w Alejach NMP. Lubiłem do niego przychodzić, pogadać, posłuchać. Waldek zadebiutował w latach 70-tych, wydał dwa świetne i ciągle świeże tomy poezji „Poemat uliczny” (1977) i „Asfaltowy blues” (1981). Waldek zawędrował do Częstochowy w końcu lat 80-tych, opuszczając dotychczasowe miejsca w Warszawie i okolicach. Pochwaliłem mu się kiedyś swoimi wierszami, z których tylko 3 były opublikowane, w miesięczniku dominikanów „W drodze” (maj 1981). Waldek uważnie przeczytał wszystkie moje wiersze zebrane w tomie „Folwark Kaina”, które trzymałem do tej pory w szufladach i z uznaniem powiedział, że są bardzo dobre. Namówił mnie żeby to wydać. Zaoferował nawet posłanie zbioru do krytyka, którego cenił – Andrzeja K. Waśkiewicza. Po kilku miesiącach przyniósł mi recenzję Waśkiewicza. Mam ją do tej pory, maszynopis autora z wyblakłymi fragmentami zdań, poprawiałem to później, żeby tekst jak atrament sympatyczny nie zaniknął zupełnie.
Zarzuciłem pomysł wydania książki – zajęty wieloma innymi sprawami na Litwie i Białorusi.
Z całego zbioru tylko kilka tekstów było wcześniej opublikowanych. Św. Tomasz z Akwinu i Giordano Bruno – to był mój debiut literacki na łamach dominikańskiego miesięcznika „W drodze” (maj 1981). W 1988 roku wiersz „Święty dezerter” znalazł się w niezależnym piśmie ruchu „Wolność i Pokój” – „Dezerter”. Był potem powielany w wielu pismach niezależnych, bo dotyczył historii Ottona Schimka, który dla WIP-owców stał się postacią kultową – patronem zjawiska zwanego „conscience obcjection” (sprzeciw sumienia). Tekst „Małżeństwo” został wykorzystany w książce „Białorusinka” Marty Pińskiej (2004), dzięki czemu doczekał się doskonałego przekładu na język białoruski, w formie nadanej przez wybitnego tłumacza literatury polskiej i niemieckiej Wasyla Siomuchy.
Z recenzji Andrzeja K. Waśkiewicza (1990) „Mariusz Maszkiewicz uprawia poezję o wyrazistym przesłaniu moralnym, odwołującym się do wartości i symboliki chrześcijańskiej. Wbrew pozorom nie jest to łatwe. Albo poprzestaje się na eksponowaniu obrzędowości, albo komponowaniu wierszy o świętych, albo – co też rzadko prowadzi do interesujących rezultatów – wersyfikuje wątki biblijne. Gorzej, gdy symbolikę i aksjologię religijną wykorzystuje się do gier nacechowanych politycznie bądź ideologicznie. Tych niebezpieczeństw Maszkiewicz uniknął. Wiersze o świętych, owszem są, ale na jednym poziomie opis rozważań św. Tomasza i Giordano Bruno; eksponuje raczej problemy intelektualne niż misję i posłannictwo. Dba też autor o swoisty ekumenizm, stąd także wiersz o Jakubie Boehme, doznaniach w cerkwi etc. /…./ Najambitniej zakrojony jest tytułowy poemat, rodzaj opowieści o wiecznych łagrach, wmontowanej w wątki biblijne. Efekt ciekawy, bo zupełnie niespodziewanie zaczyna to przypominać science-fiction, ale z wprowadzoną perspektywą mityczną – inaczej się nie da. W tym gatunku zresztą takich realizacji mamy sporo – od Strugackich po Ursulę Le Guin. A tu rzecz jest na zupełnie przyzwoitym poziomie. Tom zdecydowanie do druku. W wybranej przez siebie konwencji autor osiągnął godne uwagi rezultaty”.
Święty dezerter
pamięci Ottona Schimka
przeskoczył
mur może płot
przechytrzył wartowników
błąkał się po lesie
jak daleko stąd do domu
śpiewał psalmy
jadł pieczone kartofle
leżąc wśród wrzosów i ziół
nie
nie podjął się jakiegoś wielkiego dzieła
imiennika z Bambergu
nie nawracał
zajęty sobą
swoim młodziutkim człowieczeństwem
w starym żydowskim miasteczku
przypomniał sobie
swój kościół w Wiedniu
świętego Leopolda
zadarł wysoko głowę
ta dzwonnica podobna
i błękit nad krzyżem
wpadł
na patrol
nie było już
dokąd uciekać
Szachy
znam ludzi którzy
całe życie grają w szachy
dla nich goniec to goniec
król to król
koń to koń
przy stracie figury
mówią że nie ma
powrotu sytuacji
a ja mogę inaczej
z królem porozmawiać
pościgać się z gońcem
koniowi dać kostkę cukru
i darować
wszystkie stracone sytuacje
Folwark Kaina
a kiedy dni Kaina się wypełniły
władzę w kraju przejął Henoch
sprytny i okrutny urzędnik
z górskiej satrapii
stał się synem Kaina
po długich i żmudnych zabiegach
Henoch panował lat dziewięć
nie miał w kraju równego sobie
w świecie zasłynął ze zwycięstwa
nad Czarnym Władcą państwa środka
był okrutny i mściwy
pozabijał wszystkich braci
wodzów armii podstępnie uśmiercił
ale lud bardzo go kochał
kobiety w odległych prowincjach
mdlały w dniu jego śmierci
Henoch zrodził Irada
Irad okazał się wiarołomny
wobec ojca
oplwał wszystkie jego pomniki
Irad został otruty
przez swojego syna Mechujaela
wojsko szybko pomściło winę ojcobójstwa
i po Mechujaelu
nastał Metuszael
który rządzi
po dziś dzień
Folwark Kaina i inne wiersze (do pobrania w formacie pdf)
Najnowsze komentarze